poniedziałek, 19 listopada 2012

nic się nie zmienia.

Chciałbym z ramion zdjąć Ci troskę o przyszłość,
powiedzieć i uwierzyć, że pieniądze to nie wszystko.
Chcę się z Tobą kochać a nie z gównem jebać co dzień.
Myślisz o jutrze nieufnie i zanim uśniesz czekasz na odpowiedź:

- Co dalej?

Chyba muszę dać Ci spokój, żeby dać Ci spokój.
Wciąż mam w głowie ogień.

- Ale w garści popiół.

Wciąż wiem tyle mogę, karty losu są moje.

- Mówiłeś to w ostatnim roku i za rok znowu to powiesz.
Karty losu...

Tak, banał, ale gdzie jest antidotum na hazard?
Umiem żyć tylko dziś i stawiam na dziś va bank.

- Ty nie masz nic.

I nie mam nic do stracenia.

- To spadaj.

Wierzę w nas bardziej niż w miłość, bo miłość jest jak człowiek,
chwilą co nie godzi się na to, że musi ginąć.
Powiedz mi to szczerze, chodzi o jakość czy o ilość?

- Nie wiem. Jeśli miłość jest człowiekiem, chodzi mi o Ciebie.

Ha. O mnie. Ja tak niewiele mogę Ci dać,
bo sam niewiele mam, tylko ten ogień i rap.
Coś tu spłonie i tak, a Ty jeszcze możesz iść tam.

- Ok, no powiedz, co ten świat może mi dać?

Choćby pozór, że coś wiesz, to jest w sumie plus.
Łatwiej jest unieść trud, kiedy jest jakiś bóg.
Jakiś punkt zaczepienia, jakiś grunt a nie ziemia,
która ucieka spod nóg prawem przebudzenia.
Idź spać wreszcie, idź spać.

- Nie chcę.

Idź spać i śnij sens przez życie, to szczęście.
Idź spać wreszcie, idź spać.

- Nie chcę. Jestem z Tobą żeby śnić przez to życie bezsennie.

Więc chodź ze mną zmieszać dzień z nocą jak farby.
Poczuj głód i zatop w życiu zęby i wargi.
Poczuj ból i zakochaj się w skokach na bungee,
bez bungee, bez jutra, bez odwrotu, bez łaski.

- Bez żalu?

Nie wiem.









rehab.


Lecz oczy którymi patrzę zgubiły swój blask gdzieś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz