Chciałbym z ramion zdjąć Ci troskę o przyszłość,powiedzieć i uwierzyć, że pieniądze to nie wszystko.Chcę się z Tobą kochać a nie z gównem jebać co dzień.Myślisz o jutrze nieufnie i zanim uśniesz czekasz na odpowiedź:
- Co dalej?
Chyba muszę dać Ci spokój, żeby dać Ci spokój.Wciąż mam w głowie ogień.
- Ale w garści popiół.
Wciąż wiem tyle mogę, karty losu są moje.
- Mówiłeś to w ostatnim roku i za rok znowu to powiesz.
Karty losu...
Tak, banał, ale gdzie jest antidotum na hazard?Umiem żyć tylko dziś i stawiam na dziś va bank.
- Ty nie masz nic.
I nie mam nic do stracenia.
- To spadaj.
Wierzę w nas bardziej niż w miłość, bo miłość jest jak człowiek,chwilą co nie godzi się na to, że musi ginąć.Powiedz mi to szczerze, chodzi o jakość czy o ilość?
- Nie wiem. Jeśli miłość jest człowiekiem, chodzi mi o Ciebie.
Ha. O mnie. Ja tak niewiele mogę Ci dać,bo sam niewiele mam, tylko ten ogień i rap.Coś tu spłonie i tak, a Ty jeszcze możesz iść tam.
- Ok, no powiedz, co ten świat może mi dać?
Choćby pozór, że coś wiesz, to jest w sumie plus.Łatwiej jest unieść trud, kiedy jest jakiś bóg.Jakiś punkt zaczepienia, jakiś grunt a nie ziemia,która ucieka spod nóg prawem przebudzenia.Idź spać wreszcie, idź spać.
- Nie chcę.
Idź spać i śnij sens przez życie, to szczęście.Idź spać wreszcie, idź spać.
- Nie chcę. Jestem z Tobą żeby śnić przez to życie bezsennie.
Więc chodź ze mną zmieszać dzień z nocą jak farby.Poczuj głód i zatop w życiu zęby i wargi.Poczuj ból i zakochaj się w skokach na bungee,bez bungee, bez jutra, bez odwrotu, bez łaski.
- Bez żalu?
Nie wiem.
rehab.
Lecz oczy którymi patrzę zgubiły swój blask gdzieś.